Strefa komfortu
Wstawaj wcześniej! Jedz zdrowiej! Pracuj więcej! Zmień swoje życie! Natychmiast – najlepiej od wczoraj. Start!
Tylko czy to jest w ogóle wykonalne? Lwia część podręczników rozwoju osobistego przekonuje, że tak i pewnie to prawda. Zwykle scenariusz zawiera się w takim schemacie: Pan Y. podjął decyzję o kupieniu książki poczytnego, amerykańskiego autora, polecanego przez znanego youtubera. Kupił, zaczął czytać i już na wstępie znalazł w niej szereg wskazówek jak powinien żyć, z adnotacją, że wskazówki te należy wprowadzać NATYCHMIAST. W związku z tym, pan Y. bez cienia namysłu wprowadza wszystkie zalecane instrukcje w życie, bo przecież chce zostać super-sprzedawcą, mistrzem perswazji, liderem liderów! Wychodzi, wręcz katapultuje się ze swojej strefy komfortu. Wytrzymuje tydzień. Czuje się rewelacyjnie. Wytrzymuje drugi. Jest zmęczony. Wytrzymuje trzeci i z udawanym uśmiechem przekonuje, że jest świetnie, chociaż oczy błagają o pomoc. Dociąga ze łzami w oczach trzydziestu dni nowego życia – życia człowieka sukcesu! Ani dnia krócej – książka bowiem twierdzi, że porządny nawyk wyrabia się w dwadzieścia dni i utrwala w następne dziesięć. Pełen entuzjazmu pan Y. zaczyna nagradzać się małymi ustępstwami od nowych nawyków i w ciągu kolejnego miesiąca wraca do swojej starej, przytulnej strefy komfortu.
Dotyczy to każdej dziedziny życia – biznesu, odżywiania, relacji z ludźmi itd.
Jeśli jakaś książka czy mentor twierdzi, że zmieni Twoje życie w kilka tygodni – nie wierz mu. To Ty sam/a zmieniasz swoje życie każdego dnia. Systematycznym, świadomym działaniem.
Jaką więc mamy alternatywę dla nieomal mitycznego „wychodzenia ze strefy komfortu”?
Poszerzenie strefy komfortu
Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia. Na przestrzeni życia wyrabiamy sobie szereg rozmaitych nawyków, które natura przystosowuje specjalnie dla nas, by pomóc nam radzić sobie z przeciwnościami losu. Słynne „wychodzenie ze strefy komfortu” często przybiera gwałt na samym sobie i może być opłakane w skutkach. Jeśli ktoś jest nieśmiały z natury, to znaczy, że jego osobowość ma dla niego coś, co tę nieśmiałość równoważy np. potrafi słuchać. Dlatego nie ma sensu udawać pewnego siebie, ponieważ będzie to wyglądało w najlepszym wypadku… komicznie.
Pierwszym krokiem do jakiejkolwiek zmiany będzie zatem obserwacja i akceptacja siebie. Zanim rzeźbiarz zacznie pracę, musi wiedzieć z jakim materiałem ma do czynienia. Inaczej będzie obrabiał twarde drewno bukowe, a inaczej miękkie lipowe. Ty też najpierw po prostu zacznij przyglądać się samemu sobie w różnych sytuacjach. Zorientuj się dokładnie co lubisz, czego, nie, jakie masz mocne, a jakie słabe strony – mentalne i fizyczne. Zastanów się, które z Twoich walorów, możesz wykorzystać w drodze do swojego celu? Uznaj siebie takiego/taką jaki/a jesteś! Zapisuj spostrzeżenia w dzienniku.
Po drugie – użyj wyobraźni! Najlepsi sportowcy, olimpijczycy, wybitni szachiści stosują tzw. trening wyobrażeniowy. Ma on za zadanie przygotować ciało i umysł, cały układ nerwowy do nadchodzącego trudnego wydarzenia. Jeśli masz przeprowadzić ważną rozmowę biznesową, to najpierw przeprowadź ją w wyobraźni. Ważne, żebyś uczestniczył/a w niej, a nie tylko się jej przyglądał/a. Wyobrażaj sobie, jak osiągasz efekt, do którego dążysz. Wyobrażaj to sobie na rozmaite sposoby, bierz pod uwagę, jakie możesz napotkać trudności – wyobrażaj sobie, jak sobie z nimi radzisz. Możesz też kilka razy wyobrazić sobie, jak osiągasz porażkę, wraz z jej konsekwencjami – pozytywnymi i negatywnymi. Dla naszego mózgu nie ma różnicy czy przeżywa coś w rzeczywistości, czy w wyobraźni (dlatego sny wydają nam się niekiedy takie realne). W związku z tym, jeśli przeżyjesz w wyobraźni jakieś wydarzenie, to cały Twój organizm przeżyje je jak realne doświadczenie. Jeśli przez dwa tygodnie będziesz wyobrażał sobie, jak stajesz w blokach startowych, siadasz naprzeciw ważnego klienta lub egzaminatora, to kiedy dojdzie do tego wydarzenia, będzie to Twój nie pierwszy, a piętnasty raz. Ograniczysz stres i będziesz przygotowany/a na rozmaite warianty zdarzeń. Ważne, żeby wyobrażać sobie to wydarzenie jakby działo się w tej chwili, jakbyś w nim właśnie uczestniczył, żeby wyobrażać sobie, jak w pełni wykorzystujesz swoje możliwości.
Przydaje się to również w kształtowaniu swojej osobowości. Ostatecznie, bez względu na to za jakiego/jaką się uważasz, najważniejsze jest to, jakiego siebie lubisz i cenisz. Jeśli uważasz, że jesteś chaotyczny/a i impulsywny/a i przeszkadza Ci ta cecha, to wyobrażaj sobie sytuacje, w których wykazujesz się cierpliwością i opanowaniem.
Pamiętaj jednak o trzech kwestiach:
- Trening wyobrażeniowy ma sprawiać Ci przyjemność, nie zmuszaj się do niego. - Trening wyobrażeniowy nie zastąpi rzeczywistego treningu i faktycznych kompetencji – jest tylko dodatkiem, turbodoładowaniem, które pomoże Ci wykorzystać pełnię Twojego potencjału. - Trening wyobrażeniowy wymaga czasu i systematyczności. Cały jego sens tkwi w tym, że jest powtarzalny. Jeśli masz godzinę do spotkania, to możesz oczywiście wyobrazić je sobie trzy razy i pewnie da to jakiś efekt, ale będzie on znacznie większy jeśli zaczniesz trzy dni wcześniej!Trening wyobrażeniowy skutecznie i trwale poszerzy Twoją strefę komfortu i pozwoli przekraczać ograniczenia!
Powodzenia :)
Przejdź do czynów!